2008-09-01 Cudze chwalicie swego nie znacie

 

2008-09 Kurier DG Cudze chwalicie swego                     2008-09 Kurier strona tytulowa

Artykuł w Kurierze

Cudze chwalicie swego nie znacie

czyli Szlakiem ciekawych i pięknych miejsc w okolicach Międzyrzecza.

Podczas tegorocznych wakacji „Gazeta Lubuska” zafundowała turystom i Lubuszanom niemałą gratkę – przewodnik „Tajemnicze i niezwykłe miejsca Ziemi Lubuskiej”. Mogliśmy wędrować m.in. Szlakiem pałaców i parków pałacowych. Niestety okolice Międzyrzecza nie znalazły się na jego trasie, ale nic straconego. Wprawdzie „lato szykuje się już do drogi” i żebyśmy nie wiem jak długo prosili: „lato,   zaczekaj chwilę”, nie da się uprosić, to jednak przed nami jeszcze złota polska jesień. Grzechem byłoby cały wolny czas spędzić przed  telewizorem  lub przy komputerze, skoro wokół tyle ciekawych i pięknych miejsc.

A więc w drogę!

Naszą wędrówkę zacznijmy od niewielkiej wsi Górzyca oddalonej o 6 km na zachód od Międzyrzecza. Wieś leży sobie zatopiona wśród lasów, pól, łąk, stawów i jezior. Znają ją przede wszystkim wędkarze, kajakarze, grzybiarze i miłośnicy kąpieli w jeziorze. Tymczasem są tu także zabytki, a wśród nich bohaterowie tejże publikacji pałac i park pałacowy. Nie będę rozpisywać się o przeszłości zabytku, bo znakomicie poradził sobie już z tym zadaniem na łamach „Kuriera Międzyrzeckie-go” nr 2 (132) pan Stefan Cyraniak – nieoceniony badacz historii Międzyrzecza i jego okolic. Ja spróbuję przekazać państwu garść najświeższych informacji na temat obiektu.

Otóż gorzycki XVIII-wieczny pałac barokowy wraz z zabudowaniami gospodarczymi i parkiem krajobrazowym zakupił w 2007 roku pan Michał Bicz. Polak z pochodzenia mieszkający od ok. 20 lat w Kanadzie. Po latach ciszy i pustki zespół pałacowy znów tętni życiem. W ubiegłym roku zabezpieczono pałac przed dalszą ruiną i dewastacją. Obecnie są kontynuowane prace porządkowe. W najlepiej zachowanej stajni urządzono hotel dla koni, notabene zdążył się tu już urodzić jeden koń nowemu właścicielowi. Po folwarcznym podwórzu biega i wesoło szczeka suczka Punia, która w maju tego roku została szczęśliwą mamą czterech kundelków. Na dobre zadomowiło się stadko gołębi, przywiezione z Kielc przez pana Jana Ferta – przyjaciela z lat młodości pana Janusza Bicza, ojca pana Michała. Pan Janusz Bicz dzielnie wspiera syna Michała, wytrwale jeżdżąc po urzędach i gromadząc stosowne zezwolenia, by wreszcie mogły ruszyć prace remontowe. Poza tym obaj panowie zakasali rękawy i pracują fizycznie od rana do wieczora. Do pomocy przylatują też z Kanady młodsi bracia pana Michała – Karol i Jan, którzy również nie oszczędzają się w pracy.

Pan Janusz Bicz marzy, by wiernie odtworzyć wystrój wnętrz pałacowych, a w jednej z sal chce zgromadzić pamiątki dotyczące historii obiektu jak i wsi Górzyca. W tym celu nawiązał współpracę z dyrektor muzeum w Międzyrzeczu panią Joanną Patorską oraz wspomnianym już międzyrzeckim pasjonatem historii panem Stefanem Cyraniakiem. Zarówno pani Patorską jak i pan Cyraniak okazali panu Biczowi bardzo dużo życzliwości. Oboje obiecali też dalszą pomoc. Poza tym p. J. Bicz próbuje też nawiązać kontakt z potomkami ostatnich właścicieli pałacu – rodziną Kalcktreuth.
Panom Biczom marzy się jeszcze, że po tej publikacji odezwą się ludzie pamiętający z autopsji lub opowiadań czasy świetności pałacu i zechcą podzielić się opowieściami lub pamiątkami sprzed lat, które znalazłyby właściwe dla nich miejsce – w sali historycznej pałacu.

Przed rodziną Biczów jeszcze ogrom pracy do wykonania, nim zatańczymy w sali balowej pałacu, czy będziemy zachwycać się pięknymi widokami z okien salonu ogrodowego. Jednak już dziś możemy zobaczyć, jaką tajemnicę kryły tynki skute z budynków gospodarczych. Już dziś odpoczniemy na ławce w cieniu starych drzew parkowych. Za parkanem obejrzymy konie na wybiegu, a droga w parku zaprowadzi nas wprost na nowo otwarte    pole    biwakowe „Maya” leżące w wyjątkowo malowniczym zakątku i sąsiadujące z polem biwakowym p. J. Maślaka.
Na brzegu Obry znajdziemy ponad dwumetrowy pomnik, który nie ma tablicy informacyjnej, ale którego tajemnicę związaną z rodziną Kalckreuthów (ostatnich przedwojennych właścicieli pałacu) zdążył już rozwikłać wspomniany wcześniej tropiciel zagadek historycznych p. S. Cyraniak. Na pamiątkę warto jeszcze sfotografować się z sędziwym platanem pamiętającym klomb z zieloną bramą przed frontem pałacu.

I to by było na tyle.   Miłych wrażeń z pobytu w Gorzycy.

Dorota Granos